Kolejna niedziela rowerowa za nami, kolejne kilometry w nogach… 15.04. o godzinie 9 spotkaliśmy się jak zawsze na placu Wolnica, aby wybrać się na kolejną wycieczkę klubową. Tym razem kierunkiem naszej wyprawy był Ojców oraz dolinki podkrakowskie.
Na miejscu zbiórki pojawiły się nowe osoby, ale oczywiście nie zabrakło też tych, którzy po naszym pierwszym wyjeździe tego roku wróciły na kolejną (co nas bardzo cieszy). Naliczyłem nas około 36 bo po drodze jeszcze było kilka osób, które dołączały się na trasie.
Kilka słów na wstępie, przywitanie grupy i ruszyliśmy w drogę. Aby wydostać się z Krakowa ruszyliśmy na północ objechaliśmy planty i kierowaliśmy się na ulicę Łokietka, a stamtąd prosto na Ojców. Nie obeszło się bez drobnych awarii jak przebita opona, ale to trzeba wliczyć w szacowanie czasu przeznaczonego na wyjazd rowerowy.
Do Ojcowa dojechaliśmy w dobrym czasie, gdzie padł pomysł, że możemy wydłużyć naszą wycieczkę o Zamek w Pieskowej Skale, gdyż część osób nie była tam po jego ponownym otwarciu. Nie było większych głosów sprzeciwu więc po kilkuminutowej przerwie ruszyliśmy dalej w drogę.
Na miejscu część osób została odpocząć, a reszta grupy poszła zwiedzać zamek oraz podziwiać widoki z jego tarasów. Kiedy zebraliśmy się spowrotem, zaczęliśmy wracać w kierunku Ojcowa gdzie zaplanowany był dłuższy obiadowy postój.
Na miejscu była możliwość zjedzenia obiadu, lodów, wypicia kawy itd., kto na co miał ochotę. Dojeżdżając do rozjazdu, która prowadzi już na sam Ojców, mieliśmy do pokonania dość długi i wymagający odcinek wzniesienia. Kto dał rady wyjechał na samą górę, a reszta osób, dla których podjazd był za bardzo wymagający, poćwiczyły inne partie mięśni.
Niezależnie od tego poczekaliśmy, aż ostatnia osoba będzie na miejscu i złapie oddech, tak abyśmy mogli ruszyć w dalszą trasę. Przed nami była jeszcze dolina Kluczwody. W samej dolince widoki piękne, kilka przejazdów przez rzeczkę, co dla niektórych sprawiało problem, ale ogólnie było przy tym trochę śmiechu, w końcu miała być przygoda więc była :)
Z doliny ruszyliśmy już na Kraków, przez Bronowice, aż pod rzekę Rudawę, a wzdłuż niej na wały wiślane i Kazimierz. Po drodze standardowo część grupy sukcesywnie się odłączała. Po dojechaniu pod Kładkę Bernatkę pożegnaliśmy część towarzystwa, a reszta która miała chęć podjechała na Zabłocie do restauracji posiedzieć i powspominać miniony wyjazd.
Dziękujemy wszystkim za obecność, Przemkowi za pomoc i naszym nadwornym :) fotografom za zdjęcia.
Razem pokonaliśmy 75km i tyle sobie wpisuje każdy z chętnych do tabeli: https://goo.gl/cdQ2ru
Ślad trasy, którą pokonaliśmy: https://www.endomondo.com/users/21344361
Poniżej kilka zdjęć z naszego wyjazdu, oraz link do filmiku: https://www.youtube.com/watch?v=6o-m_Jec00E
Do zobaczenia na następnym wyjeździe