22 maja 2016 roku krakowska grupa rekreacyjna Klubu 80 Rowerów wybrała się na wycieczkę o wdzięcznej nazwie „Klub 80-tki jedzie na 4 krakowskie Kopce”.

Już sama nazwa wycieczki odzwierciedliła nasz cel, więc każdy z uczestników wiedział, że w tym dniu jazdy na rowerze będzie niewiele (jeśli 60km to niewiele!), ale zwiedzania i podziwiania panoramy Krakowa dość dużo.

Po dość deszczowym początku maja w tym dniu wreszcie świeciło słońce i można nawet powiedzieć, że był upał. Na starcie, czyli placu Wolnica, pojawiły się osoby spragnione jazdy i spędzenia niedzielnego dnia w miłym towarzystwie.

Wycieczkę rozpoczęliśmy od kilku słów na temat celu wycieczki, bezpieczeństwu przejazdu i jak zawsze kilku zdjęć na pamiątkę. Pierwszy postój i zarazem cel to Kopiec Kraka, który pojawił się zaledwie po paru kilometrach, więc nawet nie zdążyliśmy się za bardzo rozgrzać jazdą. Wyjście na kopiec, podziwianie widoków, zrobienie kilku zdjęć i już pędzimy dalej. Kolejny cel na naszej drodze to Kopiec Wandy. W trakcie przejazdu zrobiliśmy sobie krótką przerwę i zwiedziliśmy Fort 50a Lasówka – na jego terenie spotkaliśmy grupę osób zajmujących się zabawą w ASG.

Dotarcie do Kopca Wandy przysporzyło nam trochę problemów ze względu na to, iż musieliśmy się poruszać po drodze gdzie są roboty budowlane związane z budową nowej drogi S7. Trudy jazdy wynagrodziły nam widoki i piękno tegoż kopca. Po przerwie ruszyliśmy dalej przez łąki nowohuckie, aby dotrzeć do kolejnego celu.
W trakcie jazdy dostrzegliśmy jedyny otwarty sklep tego dnia, a że gorąc był straszny zatrzymaliśmy się, aby uzupełnić zapasy wody. Koło Kazimierza jeden z uczestników musiał się od nas odłączyć, podziękowaliśmy za wspólną jazdę i zaczęliśmy myśleć o jakimś obiedzie.

Później już tylko „z górki” ;) Pora obiadowa więc i trzeba było coś zjeść. Pierwszą myślą był Kazimierz ale ze względu na festyn „piwny” nie było miejsc a na jedzenie trzeba było czekać ponad 40 minut. Dlatego też jeden z uczestników wspomniał, że na trasie do kopca przy Salwatorze jest pizzernia i mają tam dobre jedzenie. Długo nie czekaliśmy na decyzję i ruszyliśmy w kierunku Salwatora. Zasiedliśmy do jedzenia. Pizza była pyszna, lecz czekał nas zaraz kolejny podjazd pod kolejny kopiec :) Brzuchy pełne ale daliśmy radę. Szybkie zdjęcie pod Kopcem Kościuszki i dalej w drogę. Tutaj już było trochę terenu leśnego. Było trochę fajnych zjazdów i kilka podjazdów. Kto nie dał rady wyjechać do samej góry ćwiczył inne partie mięśni wypychając rower ;)

Kopiec Piłsudskiego w pełnym blasku słońca został przez nas zdobyty, zdjęcie pamiątkowe zrobione. Porozmawialiśmy chwilę i tutaj każdy postanowił już jechać w swoją stronę. Mirek z Agnieszką odwiedzili po drodze do domów najmniejszy z krakowskich kopców – Kopiec Jana Pawła II.

 

Podziękowania za wspólne kilometry i wspólną jazdę.

Wpisujemy sobie oczywiście liczbę punktów do tabeli wyników wspólnego kręcenia z Klubem ;)

 

Ślad z trasy https://www.endomondo.com/users/21344361/workouts/734698778

 

Razem pokonaliśmy:

Dystans: ~60 km

Czas trwania: ~5h

W górę: 50 m

W dół: 52 m

 

A poniżej kilka zdjęć